Masz kredyt we frankach? To radź sobie sam…”, tak w skrócie można podsumować zapowiedzi i działania rządu w sprawie pomocy frankowiczom, bo choć obietnice były spore, to skończyło się jak zwykle, czyli pozornymi działaniami. Również bankom nie spieszno do rozwiązania problemów frankowych w sposób polubowny, a wręcz przeciwnie, straszą kredytobiorców pozwami w przypadku unieważniania umów kredytowych, choć generalnie uważają, że nie mają sobie nic do zarzucenia i zawierane umowy były zgodne z prawem. Z pomocą frankowiczom przyszedł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w październiku 2019 r. wydał korzystny wyrok w sprawie polskich frankowiczów. W takiej sytuacji frankowiczom rzeczywiście nie pozostaje nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce i pozwać bank, gdyż obecnie jest to najskuteczniejszy sposób walki z kredytami we frankach. 

Frankowicze w postępowaniu sądowym mogą dochodzić unieważnienia zawartej umowy kredytowej, bądź jej odfrankowienia, rodzaj roszczenia zależy jednakże od rodzaju zaciągniętego kredytu, czy jest to kredyt denominowany czy też indeksowany, a także woli kredytobiorcy.

Pozwanie banku powinno więc być poprzedzone dokładną analizą umowy kredytu, która zweryfikuje czy zawarta umowa daje podstawy do skutecznego wytoczenia powództwa, roszczenie będzie bowiem zasadne tylko wtedy, gdy umowa zawiera zapisy niedozwolone, a więc takie postanowienia, które nie zostały indywidualnie ustalone z kredytobiorcą, a które kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy.

Niestety, zdarzają się umowy do których kredytobiorcy podpisali aneksy, które obecnie uniemożliwiają dochodzenie jakichkolwiek roszczeń, dlatego, żeby zminimalizować ryzyko przegrania procesu należy gruntownie przeanalizować całą dokumentację.

Jak zostało wyżej zasygnalizowane, w sądzie frankowicze mogą żądać unieważnienia umowy lub jej odfrankowienia, w jednym i w drugim przypadku frankowicz zyska, jednak konsekwencje każdego z rozstrzygnięć są nieco inne.

Odfrankowienie polega na usunięciu z umowy kredytowej klauzul walutowych, które powodowały, że kredytobiorca spłacał kredyt w bardzo zawyżonej wysokości, na skutek więc zastosowania tego rozwiązania, kredyt we frankach staje się kredytem złotówkowym, a to z kolei powoduje, że obniżeniu ulegną pozostałe do spłaty raty, gdyż spłacane będą one w złotówkach i oprocentowane stawką LIBOR. To jednak nie wszystko, odfrankowienie odnosi skutek wobec całego kredytu, a więc również uiszczone na przestrzeni lat raty zostaną odfrankowione, a to z kolei oznacza, że bank będzie musiał oddać kredytobiorcy nadpłatę, która powstała na skutek uiszczania rat w zawyżonej wysokości. Odfrankowienie ma więc wpływ zarówno na raty przyszłe, jak i na raty już zapłacone, co powoduje, że raty kredytowe mogą się zmniejszyć nawet o 70%.

Unieważnienie powoduje natomiast, że umowa kredytowa zostaje usunięta z obrotu prawnego, gdyż skutek unieważnienia jest taki, że umowę traktuje się jak nigdy nie zawartą i przestaje ona istnieć.

Skoro więc umowa nie istnieje, każda ze stron takiej umowy powinna zwrócić to co od drugiej strony otrzymała, kredytobiorca powinien więc zwrócić otrzymany kapitał, a bank wszystko co od kredytobiorcy otrzymał w ramach zawarcia i wykonywania umowy, a więc prowizję, uiszczone raty, odsetki, a także wszelkie inne opłaty związane z kredytem, czyli np. składkę z tytułu ubezpieczenia niskiego wkładu własnego.

W finalnym rozliczeniu może się więc okazać, że kwota jaka pozostała do spłaty kredytobiorcy to około 20-30% pierwotnego zadłużenia, zdarzają się jednak również przypadki, że kredytobiorca spłacił już cały otrzymany kapitał i to bank będzie musiał oddać to co kredytobiorca nadpłacił.

Po unieważnieniu umowy kredytobiorca nie jest już związany umową kredytową, nie musi więc już żadnych rat dalej spłacać, a ponadto, nieruchomość na której bank posiadał zabezpieczenie hipoteczne, zostaje z tego zabezpieczenia zwolniona. Kredytobiorca może więc zapomnieć, że kiedykolwiek posiadał kredyt we frankach.

Niezależnie więc z jakim roszczeniem kredytobiorca zdecyduje się wystąpić, to jego uwzględnienie zawsze powoduje, że zyskuje. Nie warto więc czekać, bo na ogólne rozwiązania kredytobiorca raczej się nie doczeka, a im dłuższa zwłoka w podjęciu walki o swoje prawa, tym większe koszty, a banki z całą pewnością będą wykorzystywać upływ terminów przedawnienia by  zmniejszyć swą finansową odpowiedzialność